odpowiedział (a) 01.08.2013 o 09:16. - Poidełko. Wodę wymieniamy codziennie, tak by była świeżą. Chomik, czy inne zwierzę potrzebuje wody najbardziej w porę lata. - Smycze to samo zło. - Staraj się o najlepsze warunki by miał Twój chomik. - Nie kąp. Pielęgnujemy tylko chomiki długowłose. - Podawaj odpowiednie karmy. Ostrożna byłabym z obwinianiem którejkolwiek ze stron, zamiast tego najlepiej byłoby skoncentrować się na tym, jak problem rozwiązać. Twoi rodzice wprowadzają ograniczenia z troski o Ciebie i spróbuj na to spojrzeć z tej strony. Obawy Twoich rodziców przed tak bliską relacją ze starszym chłopakiem budzą uzasadnione wątpliwości. Bianka z którą dawno się nie widziałam, wiecie iż mieszka poza miastem. Po za tym idziemy na 3 część naszego ulubionego filmu, a bilet kosztuje tylko 12 złotych. Seans będzie w godzinach od (np.) 14 do 15:30, odwiezie mnie tata Marcina więc nie będę wracać sama. Jestem przekonana (imiesłów <-) iż zgodzicie się na to wyjście. Jak mam przekonać rodziców, żebym nie musiała iść jutro na górkę ze szkoły? 2010-01-12 15:14:49; Jak przekonać rodziców, żebym nie ścięła włosów? 2015-04-12 10:21:06; Co powiedzieć mamie, żebym nie musiała chodzić na rekolekcje? 2012-03-17 17:23:55; Jak mam przekonać rodziców żebym nie musiała ścinać włosów? 2012-07 Co zrobić by przekonać rodziców na kupienie pieska 2009-04-14 12:15:05; Co zrobić, żeby przekonać rodziców na psa? 2013-02-05 22:31:43; co zrobić? jak przekonać rodziców? 2009-07-25 08:01:39; jak przekonać rodziców żeby pozwolili mi zrobić? 2010-01-20 18:29:23; Co mam zrobić, jak przekonać rodziców 2015-03-11 20:07:23 Vay Tiền Trả Góp Theo Tháng Chỉ Cần Cmnd. Rodzina Zbliżają się wakacje i… marzy ci się wyjazd inny, niż wszystkie. Inny, bo tylko z nim albo tylko z nią. Może macie już wybrane miejsce, odłożone pieniądze, plany. Pozostaje jednak malutka kwestia, która może nie dawać wam spokoju i psuć wspólną wizję. Mianowicie – jak przekonać rodziców, że jesteście gotowi na taki wyjazd? I jak z nimi rozmawiać, skoro już wiecie, że może być trudno? Wbrew pozorom, wasz pomysł wcale nie jest taki „oryginalny” ani odważny, jak sądzicie – mnóstwo zakochanych nastolatków co roku prosi rodziców o zgodę na pierwszy wyjazd tylko we dwoje. Niektórzy dostają zgodę, inni – nie. Jak zwiększyć swoje szanse na ten pierwszy wariant? Najpierw o was Przede wszystkim musicie się zastanowić, czy właściwie macie z czym „wyskakiwać”. Mianowicie, na pewno wasze szanse są małe, jeżeli macie na przykład po 14 lat – i trudno wówczas dziwić się rodzicom. Jeżeli jednak jesteście w wieku 16 czy 17 lat, to rodzice na pewno będą mieli już do was większe zaufanie. Druga sprawa to staż waszego związku. Rodzice inaczej patrzą na parę, która jest ze sobą np. od dwóch lat, dobrze znają sympatię swojej córki czy syna, czasem nawet znają się z jej rodzicami. Wówczas na pewno jest duże prawdopodobieństwo, że zgodzą się na taki wasz wyjazd. Ale jeżeli jesteście razem od – powiedzmy, dwóch miesięcy, to nie zdziwcie się, jeśli padnie kategoryczne „nie”. Na zaufanie trzeba sobie zapracować i nie ma co się rodzicom dziwić. Kolejna sprawa to wasza opinia u rodziców. Zupełnie inaczej będzie przebiegała rozmowa, jeżeli nie macie niczego „za uszami” w ostatnim czasie i można na was polegać. Jeśli natomiast żyjecie w ciągłym konflikcie z rodzicami, zawalacie szkołę, wagarujecie i liczy się dla was „tylko miłość” – to cóż, reakcja rodziców może być inna od oczekiwanej. I znowu – jest to zrozumiałe. By padła pozytywna odpowiedź Załóżmy jednak, że spotykacie się od dłuższego czasu, świadectwo szkolne jest całkiem przyzwoite i z rodzicami macie dobry kontakt. Jak pogadać z nimi o tej dość trudnej sprawie? Przede wszystkim wykorzystajcie siłę swoich argumentów. O czym warto mówić? O zaufaniu. Podkreślcie sytuacje, w których rodzice mogli na was liczyć i ich nie zawiedliście. O odpowiedzialności. Spójrzmy prawdzie w oczy – rodzice boją się, że zrobicie jakieś głupstwo. Zapewnijcie ich zatem, że nie będziecie się upijać, chodzić na nie wiadomo jakie imprezy, brać narkotyków. Poruszcie jasno te kwestie, zamiast udawać, że nie istnieją. O seksie. Powrót z takiego wyjazdu z ciążą to główna wizja wielu rodziców. Nie dziwcie im się – taki scenariusz spotyka wielu nieświadomych i zakochanych nastolatków! Niestety, oznacza to, że musicie powiedzieć rodzicom dość jasno, że wiecie, jak powstają dzieci i zadbaliście o stosowne zabezpieczenie – oczywiście tylko w sytuacji, gdy planujecie współżycie. O kontakcie. Zapewnijcie rodziców, że nie będzie sytuacji, w której oni się martwią i próbują do was dodzwonić, a wy nie odbieracie. Zaproponujcie zamiast tego, że codziennie będziecie dzwonić i krótko informować, ze wszystko jest w porządku. To ważne. Lista takich argumentów i spokojne przygotowanie się do rozmowy to duży sukces. Najlepiej będzie, jeśli udacie się wspólnie do obu domów – to będzie świadczyło o waszej dojrzałości. Przedstawcie dokładnie wasz plan – gdzie, kiedy, na ile i za ile chcecie wyjechać. Złote słowo – kompromis Oczywiście na pewno nie będzie dla was niczym przyjemnym, jeśli rodzice nie zgodzą się na wasze plany. Warto jednak wówczas – zamiast obrażenia się – zaproponować kompromis. Nie chcą zgodzić się na tydzień we Włoszech? Ok, to może w takim razie trzy dni pod namiotem nad pobliskim jeziorem albo pod domkiem? Wbrew pozorom, takie rozwiązanie często przynosi oczekiwany skutek. A dla was to i tak będzie wspaniały wyjazd! Słowo się rzekło Pamiętajcie o bardzo ważnej sprawie. Jeśli rodzice wam zaufają, będzie to dla nich naprawdę coś wielkiego i na pewno i tak będą się martwić o wiele spraw. Dlatego w żadnym wypadku nie możecie ich zawieść. Po pierwsze dlatego, by ich nie martwić, po drugie – by stworzyć sobie zielone światło na kolejne takie wakacje . Zastanawiasz się, na jakim etapie jest wasz związek? Być może wciąż nie usłyszałaś od niego magicznych słów "kocham cię" i nie jesteś przekonana, czy to coś poważnego. Oto kilka oznak świadczących o tym, że to już dojrzały związek. Poniższe przykłady to tylko niektóre sygnały, świadczące o dojrzałej relacji. Niestety, nie istnieje jeden, słuszny test, aby przekonać się, czy ta relacja rzeczywiście jest ważna. Pamiętaj, najistotniejsze jest to, jak czujecie się w swoim towarzystwie i co podpowiada ci serce. Jeśli masz wrażenie, że jesteś dla swojego partnera ważna, a nawet najważniejsza i sama również o niego dbasz, to możesz być pewna, że to "już na serio". 1. Masz u niego swoje kosmetyki Nawet jeśli nie mieszkacie razem, może się okazać, że bywacie u siebie tak często, że posiadanie rzeczy do codziennej pielęgnacji w jego łazience jest bardzo praktyczne i wygodne. 2. Znasz jego rodziców Jeśli poznałaś już jego najbliższa rodzinę, a być może również i dalszą, możesz być pewna, że traktuje cię poważnie. Pamiętaj, mężczyźni nie podejmują pochopnie decyzji o przedstawieniu rodzicom partnerki. 3. Swoje codzienne plany dostosowujesz do niego Wyjście ze znajomymi na kręgle jest ciekawą propozycją na wieczór, jednak zanim potwierdzisz swój udział, upewniasz się, czy on nie zaplanował wspólnej kolacji. Jeśli tego nie zrobił, na kręgle najprawdopodobniej wybierzecie się razem. Przecież zna już dobrze twoich przyjaciół. 4. Wielokrotnie widział cię bez makijażu Dołączył do bardzo wąskiego grona osób, które widziały cię bez makijażu i zaakceptował to, jak prezentujesz się bez tuszu na rzęsach. Co więcej, uważa, że wyglądasz wtedy pięknie i uwielbia patrzeć na ciebie o poranku. To oznacza tylko jedno - jest już twój. 5. Liczy się z twoim zdaniem Jeśli swoje decyzje konsultuje z tobą i potrafi schować męską dumę do kieszeni, nawet w sytuacjach podbramkowych, możesz być pewna, że zależy mu na tobie. 6. Pożycza ci swój samochód Spójrzmy prawdzie w oczy. Własne cztery kółka to dla każdego faceta świętość. Jesteś dla niego ważna, jeżeli jest w stanie ci zaufać i bez grymasu na twarzy wręcza ci kluczyki. 7. Nie sprawdzasz jego wiadomości Nie czujesz już ciągłej potrzeby zaglądania mu przez ramię, kiedy on odczytuje SMS-a, nie przeglądasz też jego poczty, kiedy zostawia ci swój komputer. Masz pewność, że jest z tobą szczery i nie musisz go szpiegować. 8. Kupuje jedzenie, które lubisz Mimo że sam nie stosuje żadnej diety, w jego lodówce zawsze znajdziesz swój ulubiony, niskokaloryczny jogurt. Co więcej, chcąc mieć pewność, że ci dogadza, dzwoni do ciebie ze sklepu, z pytaniem: "Co ci kupić?". 9. Nie widzi świata poza tobą Masz wrażenie, że nie istnieją dla niego inne kobiety? Nawet jeśli przejdzie obok was piękna, długonoga blondynka, on - wpatrzony w ciebie - nawet jej nie zauważa. To musi coś znaczyć. 10. Martwi się o ciebie Kiedy wychodzisz z koleżankami na drinka, prosi cię, żebyś zadzwoniła lub napisała SMS-a, że bezpiecznie dotarłaś do domu. Przytula, jeśli masz zły dzień i pierwszy puka do drzwi z zakupami i lekarstwami, kiedy źle się czujesz. To oznacza, że zależy mu na tobie. Powodzenia w budowaniu trwałego i udanego związku! Źródło: Skończyły się wakacje, a do szkół wrócili zarówno uczniowie szkół podstawowych, jak i liceów. Bez względu na wiek, jak mantra, we wrześniu wraca temat motywacji do nauki. W tym roku szczególnie trudno się zmobilizować. Poza wakacyjnym lenistwem, uczniom nie pomogła pandemia. Zapomnieli już, jak to jest wstawać i wychodzić do szkoły, odwykli od tradycyjnych sprawdzianów i zajęć w formie stacjonarnej. I choć lekcje w trybie zdalnym wymagały od nich zaangażowania i samodzielności, wszyscy uczniowie- ci młodsi, jak i starsi – muszą przypomnieć sobie, co to znaczy systematyczna praca w szkole, a ich rodzice spróbować ponownie odpowiedzieć sobie na pytanie: jak zachęcić dziecko do nauki? Jak sprawić, by w zdobywaniu wiedzy nie widziało przykrego obowiązku, a prac domowych i testów nie traktowało jak karę? Poznajcie sprawdzone metody, które pozwolą zmobilizować do nauki nawet najbardziej niezdyscyplinowanych uczniów! Czym skorupka za młodu nasiąknie… czyli jak przekonać dziecko do nauki Właściwe podejście i nastawienie do zajęć w szkole należy budować od najmłodszych lat, jeszcze przed rozpoczęciem przygody z edukacją. Już na etapie zabaw z dwulatkami, czy u dzieci w wieku przedszkolnym, warto podkreślać, jak ważne i przydatne jest zdobywanie wiedzy. To właśnie dzięki niej, łatwiej jest zrozumieć otaczający nas świat. Pozwalajmy podopiecznym zadawać pytania, udzielajmy odpowiedzi, pomóżmy im odnaleźć pasję, dzięki której sami będą motywowali się do nauki. Kluczowe jest także to, w jaki sposób prowadzimy rozmowę z dzieckiem, które już zaczęło uczęszczać do szkoły. Utwierdzajmy je w przekonaniu, że poradzi sobie z trudnościami, oferujmy pomoc, ale nie wyręczajmy. Warto chwalić już za sam wysiłek włożony w naukę, nawet jeśli finalne efekty nie są do końca satysfakcjonujące. Doceniajmy nawet drobne postępy i wiedzę, którą uczeń posiadł, a nie zdobyte na zajęciach szkolnych oceny. Zastanawiając się, jak zmobilizować dziecko do nauki, warto mieć na uwadze także inne podstawowe potrzeby, szczególnie maluchów. Ucząc się czy siadając do obrabiania pracy domowej, nikt nie powinien być głodny, zmęczony czy znudzony. Zadbajmy o odpowiednią ilość snu i ruchu, znajdźmy również czas na rozwijanie zainteresowań najmłodszych. Nauczmy ich także systematyczności i planowania – dużo łatwiej jest przyswoić mniejsze partie materiału stopniowo, niż całość w jeden wieczór. Efektywniej też jest odrabiać pracę domową o stałej porze – po powrocie ze szkoły, posiłku i krótkim odpoczynku. Wsparcie i zaangażowanie rodziców – przepis na sukces Jak zmotywować dziecko do nauki, kiedy świat oferuje tyle ciekawszych bodźców i sposobów na spędzanie każdej wolnej chwili? Sprawmy, by to nauka była dla dziecka atrakcyjna i sprawiała mu radość. Korzystajmy z nowoczesnych technologii, filmików, aplikacji edukacyjnych, quizów online. Utrwalony w ten sposób materiał pozostanie w głowie na dłużej. Pamiętajmy, że dzieci mogą być zmęczone, w szkole spędzają od 4 do 8 godzin dziennie. Nauka w domu musi być dawkowana, poprzedzona odpoczynkiem, z uwzględnieniem czasu na zainteresowania. Warto także wypracować metody, które podobają się maluchom. Jeśli lubią prace plastyczne, dobrym rozwiązaniem okażą się mapy myśli czy flash karty. Sprawmy, by uczenie się było czasem spędzonym wspólnie, na dobrej zabawie. Całą rodziną możemy stworzyć pomoce naukowe, lapbooki czy fiszki. Familijna rywalizacja w interaktywnych quizach może sprawić, że dziecko samo sięgnie po kolejne informacje, by lepiej przygotować się do kolejnej rozgrywki. Pamiętajmy o samoocenie! Uczniowie często mają obniżone poczucie własnej wartości, a niechęć do nauki wynika z obawy przed porażką. Uczmy maluchy i młodzież, że nie da się wiedzieć wszystkiego, a chwila słabości zdarza się każdemu. Bądźmy konsekwentni – nauka jednak przede wszystkim jest obowiązkiem i zawsze powinna poprzedzać przyjemności. Unikajmy z drugiej strony szantażu, dziecko ma czuć, że ucząc się inwestuje w siebie, a nie zdobywa nowy telefon czy upragnione wyjście ze znajomymi… Related Czy pozwolić dziecku przewrócić się i nabić guza? Kiedy i na jakich zasadach zgodzić się na nocowanie u koleżanki czy kolegi? Gdzie leży granica między troską a chorobliwym lękiem? Przeczytaj porady psychologa, jak mądrze zastąpić strach o dziecko zaufaniem i korzystać z tego w przyszłości. Poradnik jest częścią społecznej kampanii edukacyjnej „Porozmawiajmy o dzieciach” Na zdjęciu: Magdalena Kilan-Banach, psycholog z Kliniki Mentalnej w Przylądku Nadziei Troska rodzica o dziecko to naturalny odruch. Czym innym jest jednak przesadne, podszyte lękiem zamartwianie się. Jego skutkiem – zamiast zapewnienia bezpieczeństwa – może być nieświadome ograniczenie dziecku możliwości poznawania świata. Zamiast kreować poczucie zagrożenia, uczmy wnioskować „Zejdź, bo spadniesz”, „nie rób tego, bo zrobisz sobie krzywdę”, „nie idź tam, bo spotka cię coś złego”, „tak nie wolno” – jeśli w zestawie zwrotów używanych przez rodzica podobnych przykładów jest dużo i pojawiają się często, warto zastanowić się, czy aby nie jest się nadopiekuńczym. Słysząc tego typu komuniakty, dziecko otrzymuje silny sygnał, że z otaczającym go światem coś jest nie tak. Że jest on niebezpieczny. Wskutek kreowanego przez mamę czy tatę stanu zagrożenia naturalne zaciekawienie i chęć poznawania świata będą u młodego człowieka blokowane. To w efekcie może ograniczać jego potencjał i możliwości. – Większość takich ostrzegawczych komunikatów rodzica nie bierze się znikąd. Najczęściej to efekt naszych własnych doświadczeń i umiejętności przewidywania, czym jakieś zachowanie może się skończyć. Oczywiście, chcemy jako rodzice uchronić dziecko przed nieprzyjemnymi konsekwencjami – mówi Magdalena Kilan-Banach, psycholog i psychoterapeuta psychodynamiczny z Kliniki Mentalnej, prowadzonej przez Fundację na Ratunek Dzieciom z Chorobą Nowotworową. – Problem w tym, że mały człowiek przewidywać abstrakcyjnych dla niego skutków zachowania jeszcze nie potrafi, a jego doświadczenie nie jest jeszcze zbyt bogate. Jednak nie popełniając błędów, nie nauczy się ich unikać. Jeśli dziecko się przewróci, nauczy się wstawać i jak w przyszłości unikać upadku. To prosty, ale bardzo obrazowy przykład. W szerszej perspektywie: ważne, żeby umiejętnie nauczyć dziecko przeżywania rozczarowań, niepowodzeń i popełniania błędów oraz możliwości radzenia sobie z nimi: należy pozwolić popełniać błędy, wspierać w wyciąganiu wniosków, pomagać, zamiast wyręczać, wspólnie poszukiwać najlepszych rozwiązań. Ważne, aby traktować te doświadczenia jako naukę o sobie i świecie. Dzięki temu młody człowiek będzie lepiej umiał sobie radzić z przeciwnościami losu w dorosłym życiu. Będzie wiedzieć, jak się zachować w różnych sytuacjach, a w swoim plecaku będzie miał już bagaż własnych doświadczeń, które pozwolą samodzielne wyciągać wnioski i wprowadzać zmiany w schematach postępowania. Rolą rodzica nie jest przygotowanie drogi dla dziecka, a przygotowanie dziecka do drogi przez życie. Zaradność w niebezpiecznym świecie Naturalnie, nie chodzi o popadanie w skrajności. Nie pozwolimy przecież małemu dziecku przejść samemu przez ruchliwą ulicę. Na początek pokazujemy, tłumaczymy, trzymamy za rękę i dajemy przykład swoim zachowaniem. Później pozwalamy dziecku na więcej, będąc bliskim obserwatorem, gotowym do udzielenia pomocy czy wsparcia – na początek kilka kroków za nim, później już dając samodzielność. To, na co pozwalamy i czego zabraniamy, powinno być dostosowane do wieku i etapu rozwoju młodego człowieka. – Z czasem, w przedszkolu, szkole, na podwórku, kontroli rodzica będzie coraz mniej. Im bardziej dziecko będzie potrafiło funkcjonować samodzielnie, tym dla niego lepiej – radzi Magdalena Kilan-Banach z Kliniki Mentalnej. – Ważna uwaga: elementem samodzielności i zaradności jest też umiejętność poproszenia o pomoc. Nawet super samodzielny człowiek czasem potrzebuje pomocy. Wiedza, gdzie jej szukać, brak strachu i umiejętność, by o nią prosić, to cenne kompetencje, w które warto wyposażyć dziecko. Jak jednak – z perspektywy rodzica – poradzić sobie ze świadomością, że świat jest pełen zagrożeń i niebezpieczeństw? W samej świadomości zagrożeń nie ma niczego złego. Ważna jest natomiast skala i sposób reakcji. Kluczowe jest to, czy jest się raczej rodzicem wspierającym rozwój, czy też zakazującym „ochroniarzem”. Odpowiedz sobie na pytania: Częściej mówisz dziecku „nie rób tego” niż „spróbuj, zobaczymy, jak będzie”? Wyręczasz dziecko z czynności, które mogłoby wykonywać samodzielnie? Kiedy dziecko jest poza domem, intensywniej martwisz się, że może mu się stać coś złego, niż jesteś spokojny i cieszysz się, że dobrze się bawi? Jeśli odpowiedzi częściej brzmią „tak”, istnieje ryzyko, że bagaż doświadczeń dziecka, który rodzic szykuje mu na drogę życia, może być niebezpiecznie pusty i nie znajdą się w nim narzędzia, które pozwolą radzić sobie z trudnościami. Warto wykształcić w sobie przekonanie, że dziecka nie da się prowadzić za rękę przez całe życie. – Wskutek refleksji może okazać się, że strach znajduje przyczynę nie w rzeczywistości, a w rodzicu. Wielkie oczy ma tylko przez okulary opiekuna, a lęk o dziecko jest silniejszy od troskliwości przez wzgląd na nasze doświadczenia – wyjaśnia psycholożka z Kliniki Mentalnej. – Często już samo uświadomienie sobie, że mamy na nosie takie okulary strachu, pozwala je zdjąć i spojrzeć na sprawę nieco szerzej. Czasem trzeba przy tym poprosić o pomoc – i to żaden wstyd. Dobry psycholog, psychoterapeuta czy grupa wsparcia mogą pomóc skutecznie okiełznać własne lęki, którymi niechcący obarczamy i ograniczamy dziecko. A okiełznać je warto, bo przecież o dobro dziecka właśnie nam chodzi. Zaufanie i odpowiedzialność zamiast kontroli Pytanie brzmi: jak to dobrze wyważyć? Jak zbalansować to, na ile dziecku pozwalać i w którym momencie rodzicielską lampkę z napisem „strach” odłączyć od zasilania? Pierwszy, najprostszy krok to rozejrzenie się dookoła. Pomocna może być rozmowa ze znajomymi rodzicami, którzy mają dzieci w podobnym wieku. Dobrze mieć wsparcie ze strony osób, które znajdują się w podobnej sytuacji i przeżywają podobne trudności – łatwiej wówczas o zrozumienie i pomocne wskazówki. Spotkania, wspólne wyjazdy na weekend czy na wakacje – przy ich okazji można na własne oczy przekonać się, czy w porównaniu z rówieśnikami nasze dziecko jest bardziej samodzielne czy mniej, i w jakim zakresie. To szansa, żeby podpatrzeć, jak inni sobie radzą, na ile pozwalają swoim pociechom, jaki zakres swobody dają, gdzie pojawiają się ograniczenia. Kolejnym krokiem jest rozeznanie, jakie są potrzeby naszego dziecka w tym zakresie? Jakie ma zasoby i możliwości? Jakie wysyła sygnały, świadczące o gotowości do rozwijania swojej samodzielności i odrębności? Rozmawiać, pytać, rozglądać się i potem – w akceptowalnym dla siebie zakresie – odnieść to do własnych relacji z dzieckiem. Zgodzić się na wyjście ze znajomymi do kina albo na pizzę na drugim końcu miasta? Pozwolić na nocowanie u koleżanki albo na zostanie dłużej na urodzinach u kolegi? Prędzej czy później każdy rodzic stanie przed takim dylematem i wobec oczekiwań dziecka. – Twardy opór może w końcu doprowadzić do buntu. Albo, w chwili, kiedy dziecko opuści dom, do przeskoczenia z jednej skrajności w drugą. Kiedy na przykład nastolatek postanowi nadrobić zaległości i bez umiaru robić będzie wszystko to, czego rodzice dotąd zabraniali – przestrzega Magdalena Kilan-Banach. – Dużo lepsza będzie metoda małych kroczków: Dozuj dziecku samodzielność stopniowo. W myśl zasady „najpierw bliżej, potem dalej”. Godzinę powrotu do domu przesuwaj powoli. Na przykład o 30 minut. Umówcie się na telefon, SMS: „jestem na miejscu”, „wszystko OK”, „wracam do domu”. Miej pod ręką kontakt do znajomych i rodziców znajomych dziecka. W razie potrzeby możesz z niego skorzystać, ale go nie nadużywaj. W ten sposób rodzic będzie budować z dzieckiem wzajemnie zaufanie do siebie. Ono będzie pracować nad odpowiedzialnością, która z każdym kolejnym wydarzeniem w życiu będzie coraz większa i postrzegana przez dziecko jako coś potrzebnego. Opiekun stopniowo będzie zastępować obawy zdrową troską i spokojem. A dziecko będzie miało świadomość, że rodzic je rozumie. Bierze pod uwagę jego zdanie i potrzeby, a w efekcie przekonanie, że jest ono dla niego ważne.

jak przekonać rodziców na wyjście ze znajomymi